some counting:

piątek, 24 grudnia 2010

23: Lose your soul

Hm, tych dwóch panów uwielbiam szczególnie.

Po pierwsze, jeden z nich jest utalentowanym aktorem. Pomijam wszelkie ochy i achy dotyczące jego urody, powzdycham sobie w zaciszu pokoju :) Pozostanę przy suchych faktach: ma wyobraźnię, urzekający głos i duszę muzyka.
Drugi pan natomiast potrafi wszystko ogarnąć w całość, zdecydowanie doskonale brzmiącą i perfekcyjnie prosperującą całość.

A na myśli mam Ryana Goslinga i Zacha Shieldsa, którzy razem tworzą Dead Man's Bones.

Wydali jedną płytę, self-titled w 2009 roku. Ich płyta, ogółem ich muzyka to nasze wszystkie koszmary i koszmarki z dzieciństwa, potwory spod łóżka, cienie na ścianach, tajemnicze chrobotania w szafie i inne gusła i gusełka, z których dziś się śmiejemy. Naprawdę niesamowita koncepcja i bardzo dobra realizacja pomysłu. 
Szczególnie polecam płytę w całości, bo tylko w ten sposób można zrozumieć o co chłopakom chodziło.

Skąd skojarzenie? Po raz kolejny zbieg okoliczności i wyczucie czasu. Co prawda bliższe byłoby skojarzenie Grega z solową twórczością Ryana Goslinga, ale tą sobie szczególnie cenię z innymi wspomnieniami :)

Dead Man's Bones i Lose your soul:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz