some counting:

niedziela, 5 grudnia 2010

12: No no no

Mówiłam już, że dość często oglądałam MTV2? Oglądałam. Czas przeszły, bo nie zawsze można mieć takie wygody niestety. Tak czy siak, bohatera dzisiejszego postu również poznałam na MTV2. Klip widziałam jakiś milion razy zanim w końcu ogarnęłam cały zespół i muzykę. Przyznam szczerze, że w pewnym momencie nawet przełączałam kanał widząc ten kawałek, bo znałam go już tak dobrze, ale widać czasem trzeba i zniechęcenia, żeby potem się wciągnąć.


Dlaczego YYYs? I dlaczego po Le Tigre? Nie mam pojęcia. Logika podpowiada mi, że najpierw powinna lecieć Karen O i kumple. (Mam wyrzuty sumienia, że Nicka Zinnera ukryłam pod pseudonimem kumpla, więc natychmiastowo się rehabilituję). Moje skojarzenia jednak mówią, aby olać logikę w tym przypadku, tak więc robię.

YYYs jest stosunkowo młodym zespołem, bo założonym w 2000 roku, a więc już moja era itd. Mimo to mamy już 2010, a więc mają już dekadę. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że po 2000 roku lata jakoś wolniej lecą. weird.

YYYs to Karen Orzołek, Nick Zinner i Brian Chase. Wybuchowa trójka, naprawdę.
Ich muzyka to obsesja. Tak bym to nazwała, bo choć słuchanie ich w kółko na samym początku może wydawać się irytujące, to potem człowiek sam nie wie, kiedy uruchamia w głowie odtwarzacz, a ich piosenki wybuchają w głowie jak fajerwerki noworoczne.
Poznałam ich przy okazji piosenki Gold lion. Od tamtej  pory śledzę ich poczynania na bieżąco. Zresztą nie tylko ich jako zespół ale też indywidualne przedsięwzięcia. (Nick Zinner jest świetnym fotografem, Karen O nagrywa sporo solowych kawałków i bierze udział w różnych innych motywach).

Wydali trzy albumy: Fever to tell w 2003, w 2006 Show your bones i w 2009 It's blitz! . Znowu nie umiem powiedzieć, który album lubię najbardziej. I znowu najnowszy album jest powszechnie lekko zjeżdżany lub przesadnie uwielbiany. Powinni wymyśleć jakieś prawo na to zjawisko.

Ja jednak dziś proponuje utwór z debiutanckiego krążka, Yeah Yeah Yeahs i kawałek No no no:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz